-bagna bagna i bagna
Kolejnego ranka w ciągu pierwszych 10minut przemaczam sobie buty i już mi nie chcą wyschnąć.
Spowrotem wspinam się mozolnie na wysokość ok 500-600m i jak zawsze nad jeziorem kładę się spać.
Kolejnego dnia ścieżka już przestaje być taka szeroka, a torfowisk może nie jest więcej, ale są rozleglejsze, przez co trudniejsze do przejścia suchą nogą. Ale no przecież! Ja nie mam wcale takich suchych nóg! I tak więc kolejny dzień spędzam w bulgocącym obuwiu. Spotykam też chłopaka, co robi ta trasę co ja, ale w 10 dni! To nieco szybciej niż mój miesiąc...
- Leśny koń
Nazajutrz schodzę ze szlaku i idę ścieżką, której w sumie po chwili gubię, lub to też ona sama się gubi... Większej różnicy nie ma.
Idę na orientację na szczyt przez wrzosowiska, torfowiska, nagie skały, połamane lasy i młode siejki. Buty oczywiście kolejny dzień nie chcą zaznać suchości.
Na górze czeka mnie piękny widok wysokich gór takich ponad 1000m, na które jutro już będę się wspinał.
Wieczorem pukam jeszcze do jakiegoś domu. I sympatyczna Ukrainka która jednak nie za bardzo radzi sobie z innymi językami, zggqdza się naładować powebanki
Ogólnie pogoda całkiem dopisuje, jak pada, to przez chwilę, i zazwyczaj jest idealnie na krótki rękawek. Takie 15-20°C
Statystki:
Dzień 9
165km odległości
4900m przewyższenia
Następnym razem powinno być więcej teksu, po prostu już, jest poźno, a jutro ponad 1km w pionie:)
Zacząłem robić baaaardzo luźny dziennik podróży audio:
https://castbox.fm/va/5095245
Komentarze
Prześlij komentarz