Kolejne 3dni jadę sobie spokojnie nad morzem. Mimo, że jadę na zachód, wiatr aż tak nie daje mi się we znaki. Łebę omijam od południa, bo tam r10 prowadzi po wydmach i piachach. Zauważyłem, że trasa ta w miastach jest oznakowana bardzo dobrze, a na gorszych odcinkach gdzie jej "nie widać", bywa nie oznaczana wcale. Może ma to związek z tym, że dopiero będzie robiona. Jednak pomorze zachodnie wzięło się nieco lepiej do roboty i w okolicy Ustki już jedzie się dobrze.
Nadal co prawda są momenty z płyt betonowych, ale da się przeżyć:P
Dni 3-6 pogoda była podejrzana, to znaczy co chwila mogła spaść nagła ulewa na biednego Dula. Na szczęście przed wieczorem zazwyczaj pokazywało się słońce więc mogłem w względnej suchości rozbić biwak.
Słońce, ptaki i zwierzęta sprawiły że budzę się tu między 5:00 a 6:00
Siódmego dnia podróży zatrzymuje się na kemping, by wyprać sobie rzeczy. W końcu dzień bez deszczu.
-słynny żuraw
Wojo, wyglądasz jak prawdziwy Wiking :) A zdjęcia super, masz oko.
OdpowiedzUsuńJakoś trzeba przekonać do siebie skrytych Szwedów:P
UsuńDzięki:)