Podsumawanie Finladia

    Na wstępie zaznaczę, że myślałem, że udostępnienie tego posta nastąpi nieco szybciej, jednak jak to mówią "zeszło nieco". Podsumowanie specjalnie nie pisałem od razu, ażeby nabrać dystansu do podróży. Może to nawet lepiej z takim półrocznym przemyśleniem. Zobaczymy co zapamiętałem najbardziej. 
    Po tym wstępie parę suchych faktów dotyczących wyprawy. 
Czas trwania - 20dni od wysiądnięcia z pociągu, 
Pora - lipiec Trasa- 2 000km. Mapka tutaj. Start- stacja Ylitornio, następnie kółeczko do Szwedzkiego Overkalix, by połączyć trasę z zeszłego roku, jedna nocka po stronie Szwedzkiej i jazda wzdłuż wybrzeża aż do Kokkoli. Potem odbiłem w głąb lądu jezior i już w miarę prosto do Helsinek. Dalej prom do Tallina, i przecinam Estonię Łotwę i Litwę do Suwałk, zahaczając Rygę po drodze. 
 
    Wrażenia zacznę od pogody, która można powiedzieć że się udała. Większość czasu temperatura wahała się w okolicach 25°C. Dla mnie jest to najwyższą temperatura, żeby się nią jeszcze cieszyć, zamiast odlepiania koszulki od ciała po skończonej jeździe, co szczególnie na wypadach bez prysznica i pralki ma znaczenie. Na północy oczywiście zmrok w lato nie zawita, więc można jechać "nocą" korzystając ze spokoju i ochłody. Jednak trzeba pamiętać, że sklepy są czynne zazwyczaj 8-22, a jak już jakiś spotkasz, to szkoda żeby był zamknięty, jeśli następny masz dajmy na to dopiero za 140km. Kończąc wątek pogody, deszcz w Finlandii złapał mnie raz, i to taki porządny, ale trwający ok godziny (za to jak potem pięknie parował las w promieniach zachodzącego słońca...), potem był taki jeszcze "opad błyskawiczny" ok 5min i jeszcze w Estonii, ale tu już w nocy chwilkę, więc na spokojnie tarpik mnie ochronił. Woda była przyjemnie ciepła, nagrzana od promieni słonecznych. Czy jednak taka pogoda jest tu zazwyczaj? Raczej nie. Rozmawiając mieszkańcem Laponii dowiedziałem się, że to lato jest wyjątkowo ciepłe, a zazwyczaj temperatura waha się w okolicy nastu stopni. Co ciekawe jeśli chodzi o północ, Laponię tą historyczną, to w zeszłym roku w Szwecji padało dzień w dzień ponad 3 tygodnie i to też jak mówił Lapończyk nie była normalna sytuacja. Jeziorka w Overkalix nie poznałem na początku, bo miało połowę mniejszą powierzchnię niż w trakcie zeszłorocznych opadów i pobliski lasek jednak stracił możliwość kąpieli w nim. Noce były ciepłe również, coś koło 15°C więc przez cały wyjazd nie nawet nie wszedłem do mojego nowego cieplutkiego śpiwora, który kupiłem po lekkim przemarznięciu w zeszłym roku, a po Skandynawii można się różnych rzeczy spodziewać. 
 
    Co do trasy, to pierwszy odcinek nadmorski, Tornio-Oulu był nie do końca przyjemny, pod względem ruchu na drodze. Pierwsze kilometry, bo okolic Simo jest szeroka ścieżka rowerowa. Dalej teoretycznie jest poprowadzona trasa rowerowa, ale chyba bardziej ma być poprowadzona niż jest faktycznie. Można (nie wiem na ile legalnie) jechać droga europejską i na pewno jest szybciej. Można też, jak na początku próbowałem, objeżdżać leśnymi drogami. Czasami są dobre, a czasami gorsze. A i zdążają się ślepe uliczki, co nie zachęca w podążaniu nimi. Nawet później jak już znaki trasy rowerowej się pojawiają i zazwyczaj odbijają bocznymi ścieżkami, czasem zdarzy się odcinek albo po zabójczym piachu, albo po masakrycznej tarce, co prowadzi do i roweru prowadzenia, na przykład przez 5 kilometrów. Oprócz tej głównej europejskiej drogi, na tym odcinku nie ma gdzie indziej odbić na asfalt. Na szczęście w okolicach miast są ścieżki rowerowe wzdłuż tych dróg i już jest przyjemnie. Jak zamierzacie jechać drogą główną, to zdecydowanie polecam jechać 'nocą' gdy ruch jest minimalny. Po wyrwaniu się z tego wąskiego gardła komunikacyjnego, odbiłem już w mniejsze uliczki i już miałem pełny komfort jazdy typu Skandynawskiego. To znaczy mały ruch, kulturalni kierowcy, zjeżdżający na drugi pas wymijając. 
 
    Jeśli chodzi o naturę, to jak się domyślacie, coś pięknego. Spokój, cisza, duże jeziora, borówki i bażyny. Gór szukacie na dalekiej północy, a w reszcie dominuje zazwyczaj zamknięta przestrzeń lasów, przebijanej większymi mniejszymi jeziorami. Nie znaczy to jednak, że teren jest płaski, no może nad samym morzem. Poza strefą brzegową świeża przeszłość glacjalna uwydatnia się w morzu pagórków, z amplitudą 20-30m. Więc mimo, że na żadną wyżynę nie wiedziemy, nie przeszkadza to by robić setki metrów przewyższenia dziennie. Fauna jest tutaj hmm, natarczywa. A dokładnie jej jeden aspekt. Jeden rodzaj - Aedes. Jest go tutaj DUŻO. Rozbijając się w lesie mój harmonogram wyglądał tak: 
1. Znaleźć odpowiednie miejsce do spania. 
2. Wyciągam wcześniej przygotowane na wierzchu ręcznik i ubrania zakrywające ciało. 
3. Rozebranie się i hops do wody. 
4. Ucieczka 100metrow od brzegu 
5. Cieszenie się chłodem wody i brakiem komarów. 
6. Powrót i ubieranie się zanim się zlecą z powrotem. (Ale już schłodzony i bez zapachu 'człowieka' nie są tak łapczywe) 
7. Moskitiera na głowę, mugga intense na ręce i reszta czynności biwakowych. 
Reszta fauny jakoś nie zwróciła mojej uwagi. Podobno jest sporo niedźwiedzi, ale żadnego nie spotkałem. Tylko na północy parę reniferów. Możecie się zastanawiać, jak to jest, że uciekałem 100m od brzegu i tam sobie odpoczywałem. Nie, nie jestem dobrym pływakiem, po prostu tutaj jeziora są płytkie i bardzo powoli się pogłębiają, więc akurat 100m od brzegu jest woda w okolicy torsu/szyi. Oczywiście są wyjątki. 
 
 Czas na parę słów o sprzęcie. Do spania posiadam zestaw hamakowy od rodzimego producenta – Lesovik. Są to hamak i podpinka. Z nowych nabytków postanowiłem zainwestować w moskitierę od tegoż producenta, dedykowaną do hamaków, co ZDECYDOWANIE podniosło mój komfort snu. W nad ranem maksymalnie dwóm komarom udawało się przedostać (a i tak wtedy głupieją i nie gryzą tylko latają przy cięciwie). Jedyne co, to trzeba się przyzwyczaić do bzyczenia malutkich skrzydełek, gdyż siateczka przed dźwiękami nie chroni, a krwiożądna chmara znajduje się 5cm od Twojej twarzy. Łatwiej jednak się zasypia, jak wiesz, że to 5 cm jest dla nich nie do przejścia i mogą sobie tylko
popatrzeć na smaczny kąsek którym jesteś😉 
Drugim świeżym produktem służył mi śpiwór lite line 300[gramów wypełnienia] od firmy Cumulus. Bardzo polecam, stosunkowo lekki, bo 600g. Puch 850cuin grzeje jak należy, jak już wyżej pisałem, czasami aż za bardzo. Ale lepiej być przygotowanym na 5° i żeby było 15° niż się potem telepać z zimna. A w 2020 wytelepało mnie nie raz. 
Mam też jednak jedno sprzętowe rozczarowanie, a mianowicie Tarp Tigerwood. Niestety pewnego złotego wieczora w połowie trasy, pękł mi główny odciąg. Pętelka była przyszyta tylko jedną linią nitki i nie mogła długo wytrzymać(30-40nocy). Szkoda, bo materiał płachty był naprawdę dobry. Trzeba jednak przyznać, że zachowali się naprawdę w porządku i uznali reklamację, oddając całość kwoty, wiec po „lekkiej” dopłacie nabyłem kolejny produkt Lesovika. Reszta sprzętu była ta opisana z podsumowania Szwecji. 
 
    Ludzie są tutaj pomocni dla wędrowców i nie miałem żadnych nie przyjemnych sytua… no dobra. W Li ukradli mi bluzę z okularami pod spodem którą zostawiłem przytroczoną na zewnątrz sakw… I to mnie dość zszokowało. Ale bezpośrednio nie miałem żadnych nieprzyjemności, a raczej ludzie pomagali. Woda z kranu – rewelacja, bardzo smaczna, polecam. 
Finlandia jako kraj z wysoko rozwiniętą kulturą obcowania z naturą, pozwala na legalny biwak w lesie oraz na rozpalanie ognia jeżeli nie ma zagrożenia pożarowego. Są też chatki dla podróżnych, jednak nie miałem okazji spać w takowej. Myślałem, że może natknę się na taką po drodze, lecz nie miałem okazji. 
Jeśli ktoś chciałby podróżować z namiotem, to na północy trzeba by nieco bardziej się postarać, żeby znaleźć odpowiednie miejsce do spania, jako że podłoże w tutejszych lasach składa się w większości z głazów. Im bardziej na południe tym więcej pól oczyszczonych z kamieni, gdzie można by się spokojnie rozbić. Jeśli chodzi o kraje bałtyckie, to nie będę już się rozpisywał, bo w sumie to jest już jeden post w całości tylko o nich, więc jak ktoś jest ciekawy to zapraszam. Uogólniając, to taka bardziej zaludniona Finlandia. I jeziora bardziej bagniste, że ciężko się wykąpać. 
 
Do zobaczenia w III sezonie! Szykuję domknięcie koła bałtyckiego :) 

A tutaj parę fotek. Jak finalnie ogarnę się ze zdjęciami, to wrzucę osobny post z najfajniejszym.

Komentarze