Finlandia tydzień 1 (III-VI) - wzdłuż morza *update 2/2*



-tak się czuje jak jadę pod górę:)

Następne dni spędzam podobnie. Robię 100-110km dziennie. Potem zatrzymuje się na brzegu morza, przeklinam komary, jem i idę spać. Wypracowałem sobie taki system, że dojeżdżam do wybranego miejsca nocelgu. Następne opieram rower o drzewo, lub rzucam na ziemię jak postawienie miałoby zająć ciut dłużej, lub co gorsza zastanowienia się, bo od tej chwili jest walka z czasem. W momentach zatrzymania otacza mnie sto komarów. Więc szybko wyjmuje sakwy, i wyciągam recznik, klapki i długie spodnie i bluzę. Śmigam z tym nad wodę i następnie w 5 sekund się rozbieram i wchodzę do wody. Brzegi są tutaj dość łagodne, więc 50 metrów od brzegu mam po kolana lub po pępek. Plus jest jeden - komary zostają na brzegu. Mam teraz 5 minut dla siebie, mogę pooglądać widoki, czy pomyśleć bez brzęczenia za kiuchem. Staram się też trochę wychłodzić, żeby przyjemnie było nosić tą bluzę potem, bo noce są całkiem ciepłe - nawet 23°C
Moskitiera na głowę to piękny wynalazek.

Co do drogi to dotychczas można powiedzieć, że ok połowa to ścieżki rowerowe wzdłuż większych dróg. II dnia, czyli północ, tak do 40km za Tornio jechałem samymi ścieżkami, potem przed Li, musiałem chwilę pojechać tą dużą, europejską drogą, boczne ścieżki jeśli były jakiejś lesne, to słabej jakości, a też wiele tam jest remontów, i części tych dróg nie ma na mapach, a część tych z map, to ślepe uliczni. Mimo wszystkonie było aż tak dużego ruchu, może przez późną godzinę.  A z 10 km jechałem pasem jeszcze nie otworzym dla aut, więc miałem komfort.
Dnia czwartego ma miejsce lekko nieprzyjemna sytuacja, a mianowicie zostajemi skradziona bluza. 
Wcześniej przytoczyłem ją luźno z tyłu na sakwach, a przed wejściem do sklepu schowałem pod nią też okulary. Jak wróciłem to już nie było;(
Nie wiem po co komu była czteroletnia bluza z 4F i nadal nie chce mi się w to wierzyć. Oksy też takie Tanie uvexy takie za 60zl nawet lekko zarysowane. No słaba sprawa.
Razi w oczy bez okularów:(

... Ale na szczęście jest Tokmanni - dom towarowy gdzie kupisz prawie wszystko - od narzędzi budowlanych, cementu, przyczepki, przez opony rowerowe, dres Adidasa (mają nawet przymierzalnie!), ASG, po świeże pomidorki czy właśnie okulary

Chwilę później mijam wędrowce z dużym plecakiem, takim, co wyglądał że wie co jest na rzeczy, ale kurcze byłem taki zły na tą kradzież, że nie zatrzymałem się spytać pogadać gdzie idzie etc. Przez te dni minąłem 3 może 4 innych sakwiarzy
-bardzo stary dom w typowym stylu

Dni po "nocnej jedzie" staram się też spowrotem nawrócić na "dzienny" tryb, codziennie wstając 2h wcześniej. Mimo ciszy i klimatu w nocy, jednak fajnie jest móc coś kupić w sklepie, czy uzupełnić wody w jakimś gospodarstwie. Muszę też się przygotować do wcześniejszego przybycia na camping dnia szóstego, bo trzeba się przeprać. Jak ktoś nie wie to mam po 3 komplety do jazdy na rowerze, więc każdy używam po 2 razy, z dwudniową przerwą na "oddech". 
Camping w Kaustinen jest przyjemny i w miarę kameralny jak na tutejsze warunki, jest raczej dodatkiem do hotelu, stojącego obok. Za 10€ dostaje miejsce do spania i pranie w cenie, więc jestem zadowolony. Co prawda chwilę mi zajęła rozmowa na recepcji, bo pani nie za bardzo rozumiała angielski, więc google tłumacz ruszył na pomoc.
-Dużo domów tutaj ma drabiny. Na początku myślałem, że to tylko użytkowo (np do zrzucania śniegu etc) ale potem wywnioskowałem po paru bezsensownych z pozoru drabin, że to musi być element tutejszego stylu. Na obrazku ekstremum, dom z 5drabinami (dwie takie same są po niewidocznej stronie domu)

Co do krajobrazu to jak się pewnie domyślacie dominują lasy. Tutaj, na północy można w nich zauważyć głównie świerki, sosny, rzadziej też topole i miejscami jarzębinę. Lasy mieszane, z lekką przewaga iglastych. Dalej i wyżej od morza ta przewaga sie zwiększa
od Tornio praktycznie cały czas płasko, dopiero gdy przed Kokkolą odbiłem w głąb lądu, grunt zaczął się fałdować (swoją drogą trochę śmiesznie brzmi, bo jak się próbuje powiedzieć 'Kokkola' tak jakby to Polak powiedział, to brzmi jak 'coca-cola')
Nadal jestem przekonany, że hamak jest lepszym tutaj rozwiązaniem, ale przynajmniej nad morzem też znajdzie się sporo miejsc namiotowych. W lasach też w miarę równo.
-Trzeba przyznać, że ładne tu mają wiaty na śmietniki. Zazwyczaj są one prostsze, ale właśnie w stylu tych domków, z drewna. Czasem wieszają ma nich kwiatki (takie w doniczce)
-kwadrans przed burzą. Jedyny opad jaki mnie złapał. Trwało to jakieś 5 minut - nagle ściana deszczu, tak że nic nie widać, biało, 2 razy potężny pionun strzelił gdzieś w pobliżu. Nagle deszcz się urywa i słońce świeci.

-przydomowa drewutnia. Zbudowana typowo jak tutaj takie małe budki gospodarcze -  "na zakładkę", bez potrzeby użycia gwoździ do ścian, które to rozszerzają się ku górze.
-jakiś czas temu słyszałem, że wedlug nowszych badań, paski na zebrze mają wpływać na owady, a niekoniecznie na drapieżniki. Tu widać wzięło to sobie do serca i derki przeciw insektom też są w zebrę. Całości zestawu dopełnia moskitiera na oczy. Myślę, że dzięki temu koniom się lepiej tu żyje w lato.
-wiszący most drewniany


Teraz siedzę sobie na tym campingu i powiem wam, że naprawdę nie było czasu wcześniej na pisanie tego bloga. Widzimy się pewnie za tydzień
Statystyki
Łącznie km: 620km
Przewyższenia: 1130 (z czego 450 dnia pierwszego i 350 dnia VI, po odbiciu od morza)


wyglada na kwitnący rzepak

Oulu, największe miasto na północy kraju:
Przedmieścia, pierwsze bloki mieszkalne jakie widziałem odkąd wysiadłem z pociągu
-główna ulica, starego miasta.


kościołów wydaje się być nieznacznie wiecej niż w Szwecji, ale nadal nie za dużo


Stare budynki gospodarcze mają zazwyczaj żółte drzwi, co daje przyjemne połączanie.

Jako, że Finladia posiada jedną z największą populacji niedźwiedzia w Europie, to ludność tam lubi pokazywać to w postaci figurek w ogrodzie. Czasami są miniaturowe, niektóre robią wieże siedząc sobie na "barana", a czasem jak te wyżej, są całkiem realistyczne i miałem przez chwilę lekki dopływ adrenaliny ':)














************************
Boże dlaczego. ,Ponad godzina wrzucana tych zdjęć, podpisywania i dlaczego mi to wywaliło?????????????????
Wieczorem spoebuje jeszcze raz...

Dobra, udało się. Ale serio jak będziecie kiedyś z jakiegoś powodu zakładać bloga, to podarujcie siebie tego "bloggera"

Komentarze

  1. Super się czyta 😀👍 Idziesz jak burza

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przejmuj sie oksami. Mogli ukraść aparat a teraz bedziesz juz czujny ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, aparat biorę zawsze z sobą. Ale w sumie mogli ukraść rower 😂(tylko po co komu taki obładowany)

      Usuń

Prześlij komentarz