Sprzęt

O sprzęcie moim słów kilka, o samym rowerze pisać nie będę, wiec zacznę od sakw


Ortlieb
Od tego producenta miałem sakwę na kierownicę oraz dwie małe na przedni bagażnik. Przednia torba jest na magnes więc się zastanawiałem czy będzie faktycznie wodoodporna, jednak jechałem parę(naście) godzin w deszczu i środek pozostał suchy. Przewoziłem tam aparat, więc dokupiłem miękką wkładkę by nie uległ on zniszczeniu. Plusem jest też to, że mocowanie torby daje wystarczająco przestrzeni, do montażu licznika, uchwytu na telefon itp. W środku na tylnej ścianie znajduje się saszetka na drobne rzeczy. Niewielką niedogodnością może być to, że nie zawsze daje się zamknąć torbę jedną ręką i trzeba pomagać sobie drugą. Minusem może być też wygórowana cena (>300zł) , ale cóż, mam nadzieję, że za 20 lat będzie służyć nadal.
Co do sakw na bagażnik, to mogę powiedzieć, że system Ortlieb ma naprawdę dużą łatwość zakładania. Trwałość jest mi ciężko ocenić, te kupiłem (używki) przed wyprawą, więc na razie jest ok, bez zastrzeżeń.
Crosso
Większą część moich manatków nosiły w sobie sakwy rodzimego producenta. Ponad 10 letnie tobołki mające po 30 litrów dobrze spełnił swoje zadanie, jednak dostrzegam parę wad. Jest to topowy model z serii Expert z Cordury (materiał). 
Sakwy są pojemne i przyjemnie się korzysta z tych "kapturków". Można pod nie wsadzić np bluzę bez tracenia czasu na odwijanie zamknięcia. Mocowanie do bagażnika sprawia, że zdejmowanie nie jest tak przyjemne i szybkie jak Ortlieb, ale nie jest uciążliwe. Po prostu lekko trudniejsze. Z drugiej strony, jakbym miał jechać gdzieś w słabiej rozwinięte kraje, czy całkowite pustkowie, to system Crosso jest prostszy w naprawie i w każdym warsztaciku powinno się udać zreperować czy wymienić urwany element mocowania, czego nie można już tak powiedzieć o systemie niemieckiego producenta. Warto też powiedzieć, że przez to 10 lat Crosso ewoluowało teraz jest już nowsza generacja i np również można wybrać takie plastikowe mocowane znane z Ortlieb.
-porównanie systemów mocowania Ortlieb i Crosso

Tak naprawdę jedyny prawdziwy minus, jaki dostrzegam w crosso, to przecieranie się "plecków". Ortlieb tutaj postanowił zamontować ochronny plastik, a crosso ma materiał, który choć mocny, to powoli się przeciera i jak widać na zdjęciu, postanowiłem umocnić te miejsca taśmą, bo obawiałem się utraty nieprzemakalności. W jednym miejscu, wystawała część bagażnika, który nie był dedykowany dla crosso, więc ok, ale u dołu plecy przy haku też nie są wzmacniane, a jednak tam cały czas materiał pracuje i przeciera się od metalu. Trzeba jednak pamiętać, że może coś się zmieniło przez te lata i teraz jest już zupełnie nowa generacja Expert. Cena ~600zł komplet

Sport Arsenal
Na górę bagażnika położyłem plecako-worek czeskiej produkcji (art. 313). Zbudowany jest dosyć porządnie i do jazdy sprawował się bez zarzutów. Co do noszenia go na plecach to niestety znowu ciężko mi się wypowiedzieć jak by to zdało na dłuższy dystans, bo nie poszedłem z nim (na plecach) na  całodzienną wycieczkę, ale nosiłem go na promie i był całkiem wygodny. Może u dołu zapięcia mogłyby być szerzej rozstawione, bo mi się lekko wbijały w kości krzyżowe jak miałem full zapakowany. Cena - 150zł
Co do tej firmy, to ma ona dwie główne serie. Tańszą oraz droższą "waterproof". Tańszą odradzam jak jedziecie na dłużej niż dwa dni z dobrą prognozą, bo nawet po założeniu przeciwdeszczowej osłonki która jest w komplecie, wszystko wam w deszczu przemoknie. Z droższej, (mam na razie jedynie ten worek) jestem zadowolony, producent gwarantuje 100% wodoszczelności.
- chowane szelki przekształcające worek w plecak

Spanko

Jako, że to była moja pierwsza (planowana) samotna podróż, to postanowiłem zaopatrzyć się w system spania dla jednej osoby. Przeszukałem internety i finalnie postawiłem na hamak. W szwedzkim klimacie (no, może poza północną tundrą) zdaje się on idealnie, bo można go praktycznie wszędzie rozwiesić bez martwienia się o pełne dołków i kamieni podłoże tamtejszych lasów. Produkt ten wybrałem od firmy Lesovik - Ultralight 2. Ten zajmujący pół litra i ważący nieco ponad 300g (z zawieszeniem) kawałek materiału okazał się całkiem dobrą alternatywą dla namiotu. Zakupując go miałem nieco obaw, głównie czy będę się w nim wysypać, czy to wygodne? Ja jestem osobą, która praktycznie nie potrafi zasnąć na plecach, więc tym bardziej się martwiłem. Po pierwszej popołudniowej drzemce (2h) czułem dyskomfort w barkach od ucisku z dwóch stron. Doczytałem jednak, i żeby się wygonie przespać, nie powinno się leżeć jak ja "na dzidę", a na skos. Nogi po jednej stronie, a glowa po drugiej stronie i wtedy hamaczek układa się płasko i wygodnie. Z poduszką można też spać na boku i w pozycji embrionalnej. W wygodzie pomaga też użycie cięciwy - sznurka utrzymującego niezmienny kąt zwisu hamaka, gdzie jak już raz się ustawi naciąg cięciwy, to potem nie trzeba się bawić w ustawianie tego kąta przy każdym kolejnym rozwijaniu obozu.

Do hamaka, jak chcesz się przespać komfortowo w temperaturze poniżej 20° należy zakupić podpinkę.
Hamak opina ciało od dołu, skutecznie zgniatając warstwę izolacyjną, czy to ubranie, czy śpiwór, tworząc tzw. syndrom zimnej pupy. Co to oznacza, chyba nie muszę tłumaczyć. Niektórzy próbują walczyć z tym wkładając karimatę pod siebie. Nie próbowałem w prawdzie tego, ale ze słyszenia ten sposób działa... ale tylko jak śpisz bez ruchu. W przeciwnym razie karimata wypada. Podpinka która wisi rozprężona pod hamakiem naprawdę działa magiczne rzeczy. Zupełnie zmienia komfort odpoczynku. Można też zrobić taką podpinkę ze śpiwora, no ale wiadomo trzeba mieć śpiwór na zbyciu itd.
Podpinka z hamakiem sprawdziła się wspaniale i podczas wyprawy ani razu nie żałowałem tego zakupu. Lesovik ma super system zawieszania i jego regulacji, przez co zawieszenie hamaka trwa dosłownie chwilę. Hamak UL2 kosztował 400zł co wydaje się dość drogo, ale było warto. Niestety ten model nie jest już dostępny i został zastąpiony nowym lżejszym ale za 140% ceny poprzednika.

Co do mostkitery to nie mialem dedykowanej do hamaka, więc powiem tyle, że zmienię to przed następną wyprawą.

Od deszczu chronił mnie tarp Tigerwood(🇵🇱) który był 2x tańszy od tego Lesovika ale też 2 razy cięższy on niego. Bez zastrzeżeń.
Co do śledzi, to użyłem takich tytanowych z AliExpress, V-kształtnych. Część z nich nie przetrwała ciężkiej próby kamiennej gleby. Ich powierzchnia jednak umożliwiała utrzymywanie się w samym mchu, który porastał grubą warstwą głazy. Następnym razem spróbuję Y-kształtnych, ponoć się nie wyginają (lesovik robi takie m.in, ale jeden kosztuje 10zl). 
Śpiwór Mountain Warehouse z kaczym puchem oceniam też pozytywnie. Nie znam się na śpiworach, i może są lepsze, jednak w tym stosunek wagi do objętości do właściwości izolacyjnych jest dobry. Co prawda, nie zapewnia komfortu termicznego w przedziałach deklarowanych przez producenta (2-7°C), ale przy 8° (duża wilgotność), jak ubrałem się we wszystko co mam z podpinką (comf od7°) i w tym śpiworze dałem radę przespać noc we względnym ciepłe.

Kuchnia
Kuchenka
Warto ostrzec, że w Szwecji jest inny system przenośnych kuchenek gazowych.
Ja jednak nic sobie z tego nie robiłem, bo w prawdzie kupiłem jeden kartusz i palnik (w Polsce), ale go oszczędzałem i jak nie padało, to używałem na postojach kuchenki "4Heat" na paliwo stałe (gałązki) którą zakupiłem za ok 60 złoty. Waży mniej niż drugi, zapasowy kartusz, i praktyczne nigdy cię nie zawiedzie. Drewno generuje więcej ciepła, więc jak gotuje się np litr wody, to nawet można szybciej zagotować wodę na tej kuchence (z zebraniem opalu) niż na gazowej. Minus, to że jej sprawność zależy od twoich umiejętności. Drugi, to że brudzi naczynia sadzą. Niektórym to może przeszkadzać.
-kuchenka 4heat

Krzesiwo
To moja opinia, ale chciałem się podzielić. Moim zdaniem krzesiwo powinien mieć każdy na dłużej wyprawie poza dom, gdzie śpi w lesie. Mimo, że niektórym kojarzy się to że średniowieczem i fanatykami survivalu, krzesiwo nie jest tak trudne do użytkowania, a ma spore zalety. Po pierwsze nie jest praktycznie niezniszczalne. Nie skruszy się, nie złamie, ma niewielkie wymiary, działa w każdych warunkach, można go włożyć do wody i po wyjęciu będzie działał bez zarzutu od razu. Jak nie czujesz się na siłach by rozpalać ognisko ok, ale zawsze odpalisz od tego kuchenkę gazową i masz już ogień. Kosztuje różnie, ok 30zł. Starcza na dłuuugo.


Elektronika
GPS prowadził mnie Garmin, jednak nie będę się o nim rozpisywać, bo kto będzie kupował teraz 15 letnie Urządzenie tego typu, ale znajdziecie takowego w garażu (jak ja) to polecam wziąć, jestem zadowolony. (Etrex Vista HCX)

Większość zdjęć była robiona aparatem Olympus OM-D MarkII. Ja jestem z aparatu zadowolony, jakość zdjęć oceńcie sobie sami, jest ich tu sporo.

Mój 10 letni zegarek Polar miał przewagę nad nowszymi modelami taką, że bateria starcza na lata bez ładowania.

Co do magazynowania energii to miałem Powerbank od Xiaomi 20 Ah. Francuz, którego spotkałem po drodze nosił też panele słoneczne i był z nich zadowolony, więc rozważę też tą opcję przez następnym wyjazdem. (Jak macie jakieś doświadczenia z takimi panelami to napiszcie w komentarzu)
-moje centrum dowodzenia wyprawą.
 

Inne
Folia NRC zwana też kocem ratowniczym też jest przedmiotem bez którego się nie ruszam dalej od domu. Zajmuje i waży niewiele, uratowała mnie niejednokrotnie. Koszt 5 zł
 
Jestem też dumny z mojego mocowania błotnika do przedniego bagażnika do tego użyłem oczywiście profesjonalnych trytytek ;)
Zdjęcie pełnego roweru u góry
 

 Jeszcze jedna rzecz. Niby oczywiste, ale warto wspomnieć, że do spanka polecam ciepłą bieliznę narciarską ;)
 
To może nie jest o samym sprzęcie, ale jak ktoś zaczyna z biwakowaniem to polecam zbierać korę brzozową, najlepiej w te ciepłe dni, z martwych drzew i zawsze mieć trochę przy sobie. Fantastyczna rozpałka. W Szwecji kawałki leżą po prostu przy drodze. Wystarczy się tylko zatrzymać i zebrać:) To chyba już wszystko co chciałem przekazać o sprzęcie. Mam nadzieję, że komuś się przydadzą te informacje i będzie łatwiej zebrać się na wyprawę ;)
 

Komentarze