Dzień XXVIII

Rano, jak i cały dzisiaj dzień się nie spieszę. Pogoda jest przyjemna, ok 19°.
Ruszam do centrum i za 20 minut jestem w mieście. Kupuję prowiant i objeżdżam ulice centrum. Spodziewałem się jednak czegoś więcej, jakiś paru ładnych starych kamieniczek. Jest za to kościół na skale. Mijam port akurat w chwili gdy mój prom przybija do brzegu. To znaczy, że mam jeszcze sześć godzin do wypłynięcia. Na miejscowym głównym placu zjadam drugie śniadanie, a potem siadam na ławeczce w porcie dla zagłówek i m.in pisze posta dnia poprzedniego. -kościół z portu

O 16 zbieram się i udaję na prom. Chmury zasnuły niebo i na otwartym pokładzie jest zimno, więc nie siedzę tak bardzo długo.

Komentarze

Prześlij komentarz