Szwecja Dzień V

Wstaję ja zwykle o 7:00 i po śniadaniu ruszam.
Po chwili łapie gumę, i przy okazji zauważam, że moja opona przez ostatnie 300km straciła chęć do życia.( W KRK wyglądała ok). Sprawdzam więc sklepy rowerowe i obiaram za cel ten w Söderhamn (70 km). Jadę tam więc.
Po drodze mijam całkiem sporo domów ze starymi murkami dużych kamieni, kiedyś być może wysokie, dziś nie bardzo. Wydają się bardzo, bardzo stare.
15 km sklepem przed opona się wybrzusza i nie wiem czy dojadę wcale. Udaje się. Kupuję nową oponę, zjadam obiad w miejscowym barze i objeżdżam jeszcze centrum. Całkiem ładne miasteczko. Jak miałem wyjeżdżać z miejscowości, to opona podziękowała za spółpracę przecierając się na wylot.
.
Zakładam więc nową i goszczę się koło rzeki czy kanału między jeziorami, nawet udaje mi się tam popływać. 
Komarów nie ma tu aż tyle jak na bagno.

Komentarze

  1. Wojo jesteś mistrzem 👍🚴‍♀️ Ale piękne miasteczko 🤗

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz