Szwecja dzień II

Wieczorem można hmmm... Powiedzieć, że nie doceniłem tutejszej pogody. Ubrałem się za lekko na noc, przez co w nocy niewiele spałem, a na dobre zasnąłem od 7, gdy promienie słoneczne zaczynały ogrzewać moje schronienie. Słońce tu zachodzi koło 22:00 a wstaje koło 3:30, ale ogólnie to nie udało mi się zaobserwować okresu ciemności (piszę to już po drugiej nocy).
Wyjeżdżam więc o 11:30 i mam 3 km do Sztokholmu. Prowadzi mnie tam ścieżka rowerowa, bardzo dobrze oznaczona znakami na każdym rozdrożu, które czasami jakiś śmieszek zdołał przekręcić, żeby zmylić podróżnych. Jednak tutaj jest ok. W Nynäshamn tabliczki te były znaczaco za często zniszczone.
Wjazd do Sztokholmu przywitał mnie pojedynczymi brzydkimi, klocowatymi, tanimi blokami, ok 5-7piętrowymi. Dalej jest lepiej. Takie domko-kamieniczki dwupiętrowe w szeregu, a tu i ówdzie rysują się samotne wieżowce tak z cztery czy pięć. Nie dużo. Gdy zrobiło się ruchliwej, zza górki ukazała mi się typowa, spodkowata arena sportowa "[duża firma krajowa] Arena". Tu padło na Tele2 SE - wiodącą sieć telefoniczną. Za nią znajdował się jakiś dziwny, ogromny budynek-jajko. Przeprawiam się przez rzekę i pojawiam się na starym mieście.
Budynki przypominające krakowskie kamieniczki, rozdzielone są szerokimi ulicami (serio, szersze ulice mają pas w tą stronę, szeroki pas zieleni po środku, pas w drogą stronę, jescze uliczkę poboczną plus ścieżki rowerowe i oczywiście chodniki - przyzwoicie szerokie.
Samo stare miasto jest duże i ładne. Nie ma tu (nie widziałem) zniszczonych budynków (właściwie nie spotkałem w tym kraju zniszczonego budynku wcale, wszystko wygląda na nowe), Dość dużo kwiatów na ulicach.  Podobało mi się. Jednak straciłem tam trochę czasu, i też w mieście zmuszony byłem używać telefonu do nawigacji, chyba zgubiłem tą główna ścieżkę z tymi znakami, ale ją znajduje przy wyjedzie ze starej zabudowy. 
Wyjazd w miasta jest zdecydowanie ładniejszy od południowej strony. Owszem, są by bloki, ale ciekawe zaprojektowane, często ozbodbione cegłą i to prawdziwą cegłą, a nie jak niektóre budynki u nas z taką odpadającą na głowę półcentymetrową imitacją cegieł. Dalej są też domki jednorodzinne i tutaj zdaje się wygrywać kolor żółty. Trzecia barwa drewna to biel/szarość. Zdażają sie także domy zielone i niebieskie. Pod miastem lubią też budować z cegły, dużo jest cegły jasnej i żółtej. Bywają też takie, gdzie dół jest z cegły, a poddasze drewniane. Murowanych domów jest garstka, a tych które nie są pomalowane na żółto, to prawie wcale.
Wygodna i oznaczona ścianka prowadzi jescze paręnaście kilometrów do Vallentuny, a potem zjeżdżam na drogę, już nie tak dobrze oznaczoną. Przyłączam się na chwilę do trojga starszych kolarzy na koło (którzy nie pędzą na szczęście za szybko) I przemierzam tak 5 km. Ide spac z wynikiem ok 60 km Dzisiaj mnie nie zlało...




Komentarze