Dzień XVIII

Jako, że jest niedziela, wszystkie serwisy rowerowe są zamknięte, więc nie mam nawet nadziei, że dzisiaj mi się uda naprawiać rower. Droga do miasta zajmuje nam jeszcze parę godzin. Spędzamy je na ciekawej rozmowie.
W Lulei Robin taki mały piknik nad wodą (wcześniej zaopatrzyliśmy się w pobliskim markecie) i żegnamy się. Wcześniej jeszcze wymianamy się numerami Francuz mówi, że ma tu kolegę, to mi wyśle SMS gsoz najlepiej zrobić rower. Jest pomiędzy 14 a 15. Zmierzam na kemping. Okazuje się być on jednak dalej niż sądziłem, a jest on 10 km na piechotę. Na nogach dziś robię 22 km. 
Piorę rzeczy i biorę prysznic. Decyduję się, że pojadę jednak dalej. Wjadę za koło podbiegunowego.

Komentarze

  1. Francuz ma ciekawą przyczepkę. Widac ze zna sie na rzeczy i nie zamartwia sie zbytnio opakowaniem bagażu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przyczepce nie ma się co zepsuć. Koło pełna guma. 10 lat bez zarzutu.

      Usuń
  2. Wojo, szacun za hart ducha. Super że Twoja droga przecięła się z trasą tego Francuza. Człowiek z historią. Ty też zaczynasz tworzyć już swoją story. 👍

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz