Dzień XV

W nocy zaczyna padać. Robi się chłodniej. Około 3:00 ubieram dodatkowo spodnie i drugą bluzę. 
8:00. Nadal pada. Wiatr próbuje zerwać tarp. Nie decyduję się na wyjście, a ubieram jedynie jeszcze kurtkę i pakuję folie NRC pomiędzy hamak a podpinkę. Leżę tak do 12:00. Deszcz maleje. Jem śniadanie, a deszcz ustaje. Zauważam, że do kubka, który zostawiłem na noc poza dachem napadało 200ml (około 3-4 cm). Jak skończyłem jeść zaczyna padać znowu. Porządnie padać. Rozważam za i przeciw. W końcu poddaję się i wracam do hamaka. Piszę tego posta. Jest teraz 13:30. AccuWeather pokazuje, że przez najbliższe godziny jest 20% szans opadów. Czekam. NRC przyjemnie grzeje plecki (w końcu czuje ciepło).

16:16 nadal pada. Wyruszam

***
Jestem zadowolony, że wyruszyłem. Mimo że na mnie kapie jedzie mi się nawet dobrze. Jest około 13°C. Powoli wracam w stronę morza. Ok 19 mam już ponad 50km. Mówię sobie, że jak minie 20:00  to zatrzymam się po wodę. Mijam wiele domów. Mija 20:00. Ani jednego domu nie było do 21:30.
Przynajmniej robię przez to dziś 92 km. Rozpalam ogień aby się ogrzać. Idę spać koło północy.

Komentarze

  1. Jesteś poskramiaczem deszczu. 💪 Fajna fotka. Czujne oko Globtrotera 🧐

    OdpowiedzUsuń
  2. Przewaga rowerzysty z hamakiem polega na poddaniu się pogodzie.... bo zawsze masz gdzie spać ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz